Po dwóch latach stylu życia i żywienia paleo, w moim przypadku przynajmniej zbliżonego do autoimmunologicznego paleo (AIP), pora na małe podsumowanie. Tym razem będzie o produktach, których prawdopodobnie nigdy bym nie spróbowała, nie przyrządziła albo nie wprowadziła na stałe do mojej kuchni bez paleo.
Nowe produkty, zamienniki i eksperymenty
Paleo faktycznie polega na wyłączeniu niektórych produktów, które nie są nam potrzebne do szczęścia ani zdrowia, za to włączamy jak najwięcej i jak najbardziej różnorodnych produktów jak mięso, ryby, owoce morza, zdrowe tłuszcze, warzywa, owoce, orzechy, ziarna. Na AIP jest trochę trudniej, bo jest więcej ograniczeń, dlatego tym ważniejsze staje się szukanie zamienników i eksperymentowanie. Z czasem zapomina się, jak smakują pierwowzory jak frytki z ziemniaka czy ciasto z kruszonką i wtedy… zamienniki przestają być zamiennikami. Stają się podstawowymi składnikami i smakami. Zresztą w wielu przypadkach jakością, smakiem i odżywczością biją na głowę tradycyjne pierwowzory. Oto pokarmy / produkty, które poznałam w ciągu ostatnich dwóch lat dzięki paleo. Więcej informacji o warzywach znajdziecie tutaj, o zamiennikach kawy tutaj i tutaj, o czekoladach tutaj, a o insektach tutaj.
yam (jams)
fioletowy batat
skorzonera
maniok
pasternak
topinambur
kolokazja jadalna
Kupiłam je w jednym z azjatyckich sklepów, potem wygooglowałam kilka blogów z przepisami i wyszło na to, że robi się je jak ziemniaki. Moje zostały upieczone w piekarniku. W sumie wyszły bardzo neutralne w smaku.
kapusta morska/modrak morski
Jest to ciekawe warzywo. Faktycznie należy do rodziny kapustowatych. Rośnie na wybrzeżach wielu krajów europejskich i nie przeszkadza mu słona woda. Warzywo to raz przeżywało kulinarną popularność, raz popadało w zapomnienie, ale być może znowu stanie się popularne np. na terenach zalewanych przez morza. Jest to roślina uprawowa i hodowana także w celach ozdobnych. Bardzo uniwersalna zatem 😉
plantan & zielony banan
chipsy z duriana (najsmaczniejsze chipsy pod słońcem!)
kawa z cykorii (mój ulubiony zamiennik oryginału)
kawa z mniszka
kawa z żołędzi
kawa z topinamburu
krem / śmietanka kokosowa
woda kokosowa
cukier kokosowy
dżem kokosowy
jogurt kokosowy
mąka kokosowa
karob
kurkuma
czekolada 99% i 100%
insekty
biltong
Biltong, czyli suszone mięso wołowe z Afryki Południowej. Pierwsze suszone mięso, jakie jadłam. Wcześniej słyszałam o pochodzących z Ameryki Północnej innych suszonych, mięsnych przekąskach jak jerky i pemikan, ale nie miałam jeszcze okazji spróbować. Jak tylko dowiedziałam się, że w jednym supermarkecie w UK jest biltong (w dodatku produkowany tradycyjnymi metodami, ale lokalnie), kupiłam. Za pierwszym razem wydawało mi się dość mocno przyprawione i intensywne w smaku, ale za drugim razem smakowało dużo delikatniej. Nie wiem, skąd tak różne wrażenia. Jest drogie, ale mnie smakowało i faktycznie jest wygodną przekąską w podróży, więc warto chociaż na tę okoliczność kupić i przetestować.
Podsumowanie i co dalej
Myślę, że jeszcze niejedno odkryję na paleo. Zwłaszcza liczę na paleo podróże w przyszłości. Nawet nie wiem, ile wypróbowałam przepisów. Niczego mi nie brakuje, a wręcz przeciwnie. Jem gołąbki, barszcz, rosołki, burgery, frytki, hot dogi, chipsy, nutellę, mazurki, czekoladowe brownie, krówki, pralinki, piję kakao, kawę ze śmietanką (wcześniej z masłem i innymi tłuszczami), co tylko, codziennie, a nawet kilka razy dziennie… W dodatku wszystko własnej roboty, bez szkodliwych dodatków, glutenu, mleka zwierzęcego, a za to zdrowe, odżywcze i pyszne 🙂 Ciągle odkrywam nowe źródła jedzenia, smaki, połączenia, potrawy i techniki kulinarne. Wszystko dzięki paleo 🙂 Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkie z tych produktów są tanie i ogólnodostępne. Też nie korzystam ze wszystkich na co dzień. Ale w ogóle są i warto ich spróbować albo kupować chociaż od czasu do czasu, a z czasem będą na pewno łatwiej dostępne!